(**) Notkę uzupełniam.
Opublikowanie przez PW stenogramów z Jaka-40 i wieży zaowocowało nowym odkryciem niezależnych analityków Stanisława Zagrodzkiego i Marka Dąbrowskiego ogłoszonych na Twitterze oraz S24.
Niezależnie od tego, czy "cztery" oraz "dwa sto" mają być równocześnie rozumiane jako "400" i "200" warto zastanowić się, czy "dwa sto" rzeczywiście oznacza świadomośc sytuacyjną.
"Dwa sto", co słusznie zauważa Dąbrowski, pada po przestawieniu radiowysokościomierza.
Następuje to w tym miejscu stenogramu IES z kokpitu Tupolewa.
Równocześnie pada komunikat o 7m/s prędkości zniżania, podczas gdy do osiągnięcia we własciwym miejcu wysokości decyzyjnej potrzeba prędkości opadania w granicach 5 do 5,5 m/s.
Wedlug mnie przekonanie o świadomości sytuacyjnej, czy jej braku, nie jest jednoznaczne. Okoliczności wymagają oceny przez fachowców. Jest też nadzieja, że zostaną doczytane niezrozumiale do tej pory wypowiedzi. Nie znając alternatywy, nie wiem, jaka ocena jest dla załogi korzystniejsza.
Za to Dąbrowski ma świadomość sytuacyjną, że nic nie ogranicza go w napisaiu w kolejnym raporcie (razem z Szuladzińskim) Nie dozna on dysonansu poznawczego pisząc o sytuacji, kiedy zachowująca świadomość sytucyjną załoga, lot po polu minowym (*) kwituje milczeniem, bo nie widzi w tym żadnego dysonansu.
Na pewno nowe stenogramy stanowią materiał do analizy świadmości sytuacyjnej na wieży. Czy na podstwie tych dwóch końcówek sprowadzania można powiedzieć, że panowała tam świadomośc sytuacyjna?
Dla ułatwienia analiz załączam profile gruntu użyte przez MAK I ATM.
(15.02.2015) Jednak zdigitalizowałem krytyczny fragment profilu grunt użytego przez KBWL.
Jest wykreślony czerwoną linią ciągłą. Linia przerywana to średnia z trzech profilów. Jak widać, niemal nie różni się od profilu KBWL.
Nie ma obowiązku przepadania za Laskiem czy prokuraturą wojskową
ale czy w imię podtrzymywania swojego, chyba nie bezinteresownego bytu w mediach, warto atakować wersję, która w świetle nowych szczegółów dotyczących działań załogi może okazać się niezbyt zadawalająco uzasadniona, skoro nie ma się pewności, czy po medialnym "umarciu w koszu nieaktualnego wniosku" nie pozostanie wersja dla załogi daleko bardziej niekorzystna. A bezustanna ucieczka w wybuchy ma niestety koniec w podziemnym hangarze na Okęciu.
______________________________
(*) Dotychczasową specjalnoscią Marka Dąbrowskiego były zdaje się okręty podwodne, czyli bardziej pasowały by w tym miejscu bomby głębinowe.
______________________________
(**) Na Twitterze Zagrodzki I Dąbrowski sprzedają wynik swojego nowego badania.
Badanie wyprzedzenia w podawaniu odległosci było omawiane przez wielu, w tym chyba najszczegółowiej przez magistra kaczązupę (z określeniem błędu systematycznego i przypadkowego) w okolicy ukazania się polskich uwag do raportu MAK, gdzie w nieco innym ujęciu też jest poruszone, ale 540m/10s = 54m/s jest niewątpliwym wkładem Dąbrowskiego i Zagrodzkiego w naukę o lataniu - z taką prędkością Tu-154 na pewno nie leciał. Panowie Dąbrowski i Zagrodzki wykazali się po raz kolejny znajomoscią arytmetyki ograniczoną do dodawania - w zastosowaniu do wybuchów. Poniższą tabelę obrazującą, w jaki sposób do wyprzedzania przez wieżę dochodzi się, niedawno wklejałem. Nietrudno się domyślić, że to regresja linowa.
Lewe trzy kolumny oczywiście dla Tupolewa a prawe trzy dla Jaka.