Michał Jaworski Michał Jaworski
2207
BLOG

W złą godzinę

Michał Jaworski Michał Jaworski Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 161

Na początek marca zapowiadane jest pierwsze robocze posiedzenie podkomisji smoleńskiej. Trudno przewidzieć, czy będzie poświęcone segmentacji rynku odbiorców, którym teraz już za pieniądze podatników poszczególni członkowie podkomisji KBWL LP będą przekazywali sprzeczne ze sobą wersje i oceny czy jednak nastąpi coś w rodzaju remanentu dokonań i rachunku sumienia członków stanowiących dotychczas podporę ZP i Konferencji Smoleńskich. Gdyby miało nastapić drugie, to poddaję ekspertom pod rozwagę, co zrobić z dziełami W.Bniendy, bo one są dominującym towarem na rynku wybuchowo-zamachowym, a najlepiej sprzedającym się produktem były symulacje kolizji skrzydła z pniem. O skrzydle powiedziano już wszysko - nie ma żadnych śladów, aby Binienda uwzględniał w swoich symulacjach rzeczywiste grubości, za to wszysytko wskazuje, iż brał trzy-czterokrotnie większe. Symulacja, w której być może przyjął tylko około dwukrotnie wieksze, wyciekła przypadkowo i nigdy nie została przez niego omówiona.   .  

W symulacji "bielskiej' również pień nie zachowuje się tak jak w pozostałych - choćby tej z I KS.
W złą godzinę

W wydrukowanym referacie z I KS Bnienda opisał to następująco:

"Nawet dla kąta natarcia 14 stopni w sytuacji lotu poziomego powierzchnia nośna skrzydła nie jest uszkodzona ponieważ nie następuje kontakt pomiędzy dolną częścią drzewa a spodem skrzydła. Bezwładność zginanej końcówki dolnej części drzewa rozpędzonej do prędkości samolotu powoduje głębokie ugięcie pnia w czasie przelotu nad nim reszty skrzydła. Pień wraca do pozycji pionowej dopiero po odlocie samolotu." 

Najbardziej syntetyczne podsumowanie symulacji Binendy napisał M.Czachor.

W złą godzinę

( http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/Co_dalej.pdf )

Oznacza to po prostu, że w fazie uginania pnia i przelotu nad nim skrzydła pień brzozy Biniendy zachowywał się jak plastelina, czy rozgotowany makaron. Taki pień wyprostowałby się tylko wtedy, gdyby go powiesić za korzenie. Skoro powrócił to Binienda musiał zmienić omawiany parametr kiedy skrzydło przeleciało nad pniem. Taki zabieg jest naukowym oszustwem. Przy podawanych przez Binindę, a także realnych smoleńskich warunkach kolizji zawsze musi dochodzić do kontaktu spodu skrzydła z wierzchołkiem drzewa.

W złą godzinęPrzy okazji Binienda dokonał i drugiego oszustwa - wierzchołek pnia przy podanych przez niego parametrach i tak będzie znajdował się powyżej dolnej powierzchni skrzydła co pokazałem na wykresie obok (zielone linie odpowiadają zginaniu statycznemu, czerwone ćwierćokresowi drgania, niebiska dolnej powierzchni skrzydła).

Wcześniej było to przedmiotem innych krytycznych analiz.  
 http://mjaworski.salon24.pl/655917,ugiecie-biniendy-final-cut,
http://mjaworski.salon24.pl/643328,profesor-gladyszewski-modelowy-fizyk-smolenski (z tej notki poznikały rysunki, ponieważ nie mam zwyczaju płacić za hosting, ale kluczowy cytat z referatu Biniendy na I KS jest w tekście ) rozpoczętych przez historyczną już notkę Forda Prefecta. 

 

 

 

 

Ps. Do napisania notki i nadania jej takiego tyutułu zainspirowało mnie gaworzenie Geoala z Tigerem65 o Macieju Conie, który zwrócił uwagę  na parametr utwardzenia. 

Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka