O Aukso pisze się, że to żespół bardzo wybitny. Na pewno bardzo dobry ale słyszałem również świetne kreacje ich lokalnego konkurenta - Śląskiej Orkiestry Kameralnej, więc jakoś trudno mi ich wyjątkowość zaakceptować. Oba utwory Beethovena grali bardzo analitycznie i w narracji i w brzmieniu - czy to przysłużyło się LvB - na pewno dzieła zabrzmiały nowocześnie. Fantastycznie zabrzmiała trzecia część I Symfonii zagrana z bardziej wartką, spójną narracją.
Koncerty wilolonczelowe Haydna to jego najczęściej wykonywane koncerty instrumentalne no i też utwory, których niezmiennie bardzo lubię słuchać. Solista zagrał je bardzo klasycznie i bardzo pięknie a akompaniament orkiestry mu dorównał. Marcin Zdunik grał na współczenym polskim instrumencie o ciepłymale dosyć donośnym brzmieniu. Szkoda, ze nasz bardzo utalentowany wiolonczlista ma chyba za mało parcia na karierę. Kameralisci NOSR, czyli dęciści wypadli świetnie ale ich już kiedyś komplementowałem.
Filharmonicy z Brna oczywiście nie przyjechali w pełnym składzie orkiesry symfonicznej tylko orkiestry kameralnej. Obsada kwintetu była taka jak Aukso, co skłania do porównań. Czesi grają lżejszym, cieplejszym, bardziej spoistym dźwiękiem, z wiekszą swobodą no i chyba dysponują lepszymi instrumentami. Otwierające obie części koncertu utwory zabrzmiały z wdziękeim. Mozarta zagrali w bardzo umiarkowanym tempie. Gwiazdą koncertu był oczywiście Galliano - jeden z najoryginalniejszych jazzmanów i najciekawszych muzyków francuskich i najbardziej dla tego kraju charakterystycznych. W Vivaldim i Mozarcie udowodnił, że na akordeonie potrafi zagrać wszystko, ale sens takich transkrypcji jest chyba nie do udowodnienia. Dopiero w ostatniej częsci "lata" pojawiły się być może ciekawsze niż w oryginale efekty brzmieniowe. Ale przecież chyba wszyscy przyszli na na Piazzolę i z pewnością się nie zawiedli - wspaniała wirtuozeria i wyczucie stylu, choć Galliano nie naśladuje wprost bandeonu Piazzoli. La Valse pokazł, że Galliano - kompozytor to fantastyczny twórca nastrojów .Znakomite były sola koncetrmistrza grającego frapującym matowym dźwiekiem. Była stojąca owacja, cztery bisy, w tym oczywiście Libertango z towarzyszeniem orkiestry.
Dwa koncerty muzyki, która sprawia przyjemność i przynosi ulgę w tych ponurych czasach..