Jak powszechnie wiadomo, 19 grudnia miał miejsce pucz wymierzony w suwerena czyli posła Kaczyńskiego. Kulisy puczu zdemaskował w wywiadzie - otóż marszałek sejmu zamówił 1000 kanapek a następnie niczym salwa z Aurory wyrzucił z obrad posła opozycji, co zapoczątkowało szturm na mównicę. Tylko, że ten że marszalek jest członkiem tej samej, zresztą rządzącej, partii co poseł Kaczyński. Według normanej logiki to PiS zamachnęło się na samego siebie.
W tym samyam wywiadzie poseł Kaczyński poprzez osobę Tuska doszedł do innego zamachu. Kwestia powrotu Tuska do kraju jest dla Kaczyńskiego problemem nierozwiązywalnym. Pod adresem Tuska padło ze strony PiS tyle bardzo daleko idących oskarżeń za Smoleńsk, że po powrocie do kraju trzeba będzie coś zrobić a proces Arabskiego pokazuje, że albo nie będzie można zrobić nic albo pogrążyć się. Posłowi Kaczyńskiemu byłoby więc na rękę, żeby Tusk pozostał na drugą kadencję, gdyby nie nieoczekiwana ostra wypowiedź Putina. Rosja, mimo harców Macierewicza, w sprawie Smoleńska milczała na arenie międzynarodowej, ale teraz Putin wykonał pierwszy krok w kierunku spełnenia wyborczych obietnic PiS umiędzynarodowienia śledztwa. Kolejne mogą być takie, że Rosja zgodzi się na zwrot wraku ale pod międzynarodową kuratelą. Wobec takiego obrotu sprawy posłowi Kaczyńskiemu na rękę byłby Tusk w roli emigranta politycznego zabiegającgo o coś w rodzaju azylu, bo to potwierdzaloby jego moralną odpowiedzialność w oczach zagranicy a faktyczną w oczach elektoratu PiS. Warto przypomnieć, że takie nadzieje wyrażno po odwołaniu Arabskiego z ambasady w Madrycie. Skoro w przypadku puczu udało się ustalić jego głównego bohatera, spróbujmy przyjrzeć się zamachowi smoleńskiemu:
- prezydentowi przed wejściem na pokład meldunek składał dowódca sił powietrznych,
- o braku decyzji odejścia na zapasowe pierwszego pilota informował dyrektor protokołu. I tym razem według normalnej logiki zamachowców nie potrzeba szukać poza gronem ofiar zamachu.
Wypowiedź Putnia mogła pojawić się przypadkowo a mogła też być wywołana nadchodzącą zmianą u steru władzy głównego kraju NATO. Obama był powoli przyzwyczajany do głupot płynących z naszego kraju, kiedy PiS był w opozycji.
