W jaki sposób wrogowie dobrej zmiany zainicjowaliby pucz, gdyby marszałek Kuchciński nie wykluczył z obrad posła Szczerby?
W jaki sposób wrogowie prezydenta Kaczyńskiego dokonaliby w Smoleńsku zamachu, gdyby zapadła decyzja o odejścu na lotnisko zapasowe?
Czy, a jeżelt tak, to dlaczego poseł Kaczyński zabronił marszałkowi Kuchcińskiemu wycofania się z decyzji wykluczenia posła Szczerby?
Czy w rozmowie z prezydentem była mowa o pogodzie w Smoleńsku, a jeżeli była, to czy poseł Kaczyński wypowiedział się o niekorzystnych konsekwencjach zmian w przebiegu wizyty prezydenta w Katyniu?
Poseł Kaczyński miał wyglosić mowę, w której proroczo przewidział burzliwe wydarzenia pod koniec tego roku. Wiele wskazuje na to, że sam je świadomie sprowokował zamiarem organiczenia obecności dziennikarzy w Sejmie i konsekwentnym podtrzymywaniem konfliktu.
Niedawno Putin przedstawił swoją interpretację rozmów w kokpicie. Putin to gracz dużego formatu - niemal całkowicie zdjął odpowiedzialność z polskiego pilota, przy okazji całkowicie zdejmując z rosyjskiej kontroli lotów. Niestety podstawy do takich stwierdzeń dały mu wypowiedzi posłów PiS po incydencie w Symferopolu.
Pytania dotyczą spraw absolutnie fundamentalnych, ponieważ na naszych oczach tworzona jest polityczna i naukowa nowomowa, w której słowa nie służą opisaniu czegoś a tylko warościowaniu. Nadawnie słowom odwrotnych znaczeń przestało być użytecznym zabiegiem a stało istotą wypowiedzi ludzi PiS.
Na poniższym zrzucie ścisłe kierownictwo PiS zachwycone jest (siedziałem dokładnie naprzeciw, więc wiem, co piszę) dialogiem pomiędzy Rońdą i Biniendą "spadnie vs poleci dalej", w którym ten pierwszy głównemu ekspertowi zamachowemu wytyka elementarną niewiedzę. Spadnie czy poleci - i tak wiadomo, że zamach był więc ręce same składają się do oklasków.
Na kolejnym zrzucie "niezłomy obrońca praw człowieka" skanduje "Precz z komuną", której przecież służył do ostatnich jej chwil.