Powiedział Kaczyński 10.03 na Krakowskim Przedmieściu.
Zaś Macierewicz dla PAP:
"Pozwólcie, że zrobi to komisja w czasie, który uzna za właściwy, a nie jest on odległy, proszę się nie martwić. Na pewno będzie specjalne spotkanie z mediami, na którym te materiały zostaną przedstawione. Znam te prace i dlatego mówię o odpowiedzialności rosyjskiej."
"Jest to wynik analiz i prac szerokiego gremium oraz eksperymentów, jakie zostały dokonane. Przeprowadzone eksperymenty nie miały charakteru, jaki próbowano przypisać komisji, gdy konfabulując próbowano jej prace ośmieszyć. Za takimi działaniami stoi strach i słabość ludzi odpowiedzialnych za kłamstwo smoleńskie."
Siódma rocznica jest najwłaściwszym terminem do "uznania za właściwy czas" bo jak długo jeszcze Macierewicz może kazać Kaczyńskiemu czekać na "prawdę o Smoleńsku", na poznanie "prac", które sam przecież zna.
Macierewicz demaskuje oszczerców - nie było wybuchowych dowodów z gotowanych parówek - więc czy to były mortadele lub frankfurterki? Wybuch mortadeli rzeczywiście może wystraszyć.
Macierewicz "To nie są tylko nowe dowody. To w większości jest podsumowanie materiału, który był znany, lecz który nie był eksponowany, bądź był ukrywany, bądź minimalizowany, ale oczywiście są też istotne elementy zupełnie nowe". Mamy kłopot - czy są to w większości dowody znane, czy zupełnie nowe a jeżeli nowe to w jaki sposób pozyskane, skoro komisja Berczyńskiego najprzód wystąpiła do MAK o spotkanie a potem nie skorzystała z zaproszenia. Sądzę, że głównym dowodem zbrodniczości Rosjan może być sam fakt zaproszenia - gdyby nie zaprosili, to by oznaczało, że wobec komisji nie mają zbrodniczych zamiarów.
I tak można by śmiać się w koło z kabaretu zafundowanego Polsce przez Macierewicza, ale rzecz dotyczy po pierwsze śmierci 96 osób, po drugie to smoleński kabaret zorganizowany przez PiS jest źródłem obłędu w pisowskiej polityce krajowej i zagranicznej. Zabór mediów, próby faktycznego zastosowania władzy okupacyjnej wobec sądownictwa, awanturnictwo na arenie międzynarodowej - w Brukseli a wcześniej w Monachium wynikają ze świadomości, że w normalnym otoczeniu najważniejszy dla PiS Kaczyńskiego temat nie mógłby w ten sposób funkcjonować. W normalnym otoczeniu katastrofy badają eksperci. Kiedy ich ustalenia są kontestowane, a tak nie raz się zdarzyło, odbywają się dyskusje, są prowadzone dodatkowe badania, ukazują się prace naukowe na tematy szczegółowe - zawsze jednak stosuje się naukę akademicką a nie tworzoną przez pomocnika aptekarza.
"Polska będzie wolna" Kaczyński powiedział zaraz po ogłoszeniu na Okęciu brukselskiego triumfu. W tyleż komicznym co żałosnym akcie uroczystej zmiany znaczenia słowa "sukces" uczestniczyły osoby z tytułami profesorskimi, więc nic już nie stanie na przeszkodzie w uchwalaniu również nowych praw fizyki i techniki przez komitet polityczny PiS. Na razie wiedza o Katastrofie smoleńskiej ma być tylko tematem konkursu dla uczniów. Konkurs to - przynajmniej w pewnych granicach - sprawa wewnętrzna. Wypowiedzi posła Kaczyńskiego to też sprawa wewnętrzna, choć domniemaną ocenę jego stanu dla międzynarodowej sytuacji Polski trudno lekceważyć. Natomiast zapowiadany przez Macierewicza dokument to już bezwzględnie sprawa międzynarodowa - Macierewicz nie jest już opozycyjnym posłem ale ministrem polskiego rządu.
Na marginesie - skoro wyprawa brukselska Szydło jest sukcesem, to może dla Kaczyńskiego i Macierewicza nadszedł już czas, aby uznać za jeszcze większy sukces katastrofę smoleńską?
A może uznali już dawno? Na to pytanie powinni sobie odpowiedzieć łykający bez popitki mnożące się przez lata wersje zamachu i wskazania zamachowców.