Żaden normalny mieszkaniec naszego kraju nie życzy sobie aby dobra zmiana dobitnie wykazała swoją nieudolność prowadząc Polskę do zapaści gospodarczej bo przecież ta zapaść to nasze pensje i emerytury. Jeżeli ktoś ostrzega, że sprawy - jak to powiedział cesarz Hirohito - nie idą w najlepszym kierunku, to właśnie z troski o to.
Nie ma sukcesów gospodarczych, są za to niepokojące sygnały o spadku inwestycji a co jeszcze gorsze - finansowaniu i tak malejącego tempa wzrostu PKB zaciąganymi długami. Program Morawieckiego to w gruncie rzeczy miła uchu Kaczyńskiego kiepska literatura dla dzieci.
Na tym tle pojawia się znana niektórym z późnego Jaroszewicza propaganda sukcesu, której żałosnym w swym komizmie i komicznym w żałosności są informacje o zaproszeniu demiurga polskiej gospodarki na szczyt G20 w Baden-Baden. Rzecz w tym, że Polska, której gospodarka lokuje się tuż za 20 światową nie została zaproszona jako jedyny kraj spoza 19 + UE.
Oprócz Polski zaproszono jeszcze Hiszpanię, Holandię, Maroko, Norwegię, Rwandę, Senegal, Singapur, Szwajcarię, Tunezję i Wybrzeża Kości Słoniowej. Z tego grona Hiszpania, Holandia i Szwajcaria mieszczą się w dziewiętnastce, zaś pozostali zaproszeni to reprezentanci grup podobnych ze względu na region albo specyfikę gospodarek.
Folksdojczom, sowieciarzom i wszelakim zewnętrznym chcącym Polskę ulokować w towarzystwie Rwandy i Senegalu dajemy odpór - w Licheniu mamy prawie tak duży kościół jak w Jamusukro.