Michał Jaworski Michał Jaworski
268
BLOG

Nie ma konfliktu Dudy z Macierewiczem

Michał Jaworski Michał Jaworski Polityka Obserwuj notkę 9


To jest konflikt Kaczyńskiego z Macierewiczem, którego wyniku Kaczyński nie jest pewien.

Jeżeli ktoś wierzy, że kiedy na stokach powoli topnieją śniegi, Duda zaprzątałby sobie głowę czym innym, niż wykorzystane ostatniej okazji do poszusowania, to nie zna realiów quasipolityki dobrej zmiany. Może być tylko jeden powód, dla którego Duda oddaje się obowiązkom zwierzchnika sił zbrojnych. Tym powodem jest polecenie Kaczyńskiego wejścia w zwarcie z Macierewiczem. Kaczyński, mając w pamięci gest Kozakiewicza pokazany mu przez Macierewicza w sprawie Misiewicza, obawia się porażki kompromitującej jego wizerunek genialnego stratega i męża stanu w większym wymiarze, być może ostatecznej.
 Dwaj nasi wodzowie myślą w kategoriach – ja mam policję Błaszczaka a ja wojsko. Macierewicz nieprzypadkowo obstawił wojsko dowódcami, z których większość w normalnych warunkach tych funkcji by nie pełniła – teraz mają do stracenia dużo więcej, niż zanim zostali awansowani.
Kaczyńskiego porażka Dudy po pierwsze nic nie obchodzi, po drugie wie, że Duda tej porażki nie poczuje, jeżeli nie powie mu o niej sam prezes.

Tyle opisu sytuacji.

Teraz zajmijmy się dociekaniem jej przyczyn.
Kaczyński i Macierewicz są nierozerwalnie związani z katastrofą smoleńską, Kaczyński jako brat ofiary najprawdopodobniej czujący wyrzuty sumienia i potrzebę wyparcia, zaś Macierewicz jako demiurg kłamstwa smoleńskiego, które Kaczyńskiemu ułatwiło wyparcie. Nadchodząca rocznica to moment, w którym obaj PANOWIE powinni sobie coś wyjaśnić i z tym wyjaśnieniem stanąć przed tą częścią elektoratu, która uwierzyła w zamach. A dobrych wyjaśnień niestety nie ma. Wynajęci przez Macierewicza oszuści i mitomani odgrywający ekspertów, po wyprodukowaniu kilku raportów ZP stanęli przed koniecznością sporządzenia dokumentu państwowego, w którym poświadczenie nieprawdy skutkuje ściganiem z mocy prawa. Dokumentu więc nie będzie, za to ku ich zaskoczeniu dla polskiego rządu pracuje znakomity prawnik, lepiej niż z jego wywiadu wynika, zdający sobie sprawę, że w kokpicie padły słowa, po których do katastrofy nie były już potrzebne wybuchy.

Meandry quasipolityki w okresie pomiędzy zaangażowaniem Lusia Moreno-Ocampo kilka miesięcy temu a jego wczorajszą wypowiedzią o konieczności ustalenia wspólnej z Rosjanmi wersji wydarzeń w kokpicie – de facto bezpośrednich przyczyn katastrofy niech pozostaną tematem badań prawicowych politologów śledczych. Faktem jest, że wypowiedź Moreno wywołała popłoch Nowaczyka i Macierewicza. Stoicki spokój Berczyńskiego nie powinien mylić – on bierze kasę za niewnikanie w szczegóły.  

Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka