Katastrofa smoleńska.
Dobrze zaplanowany eksperyment ma wartość poznawczą. Źle zaplanowany eksperyment w cywilizowanym świecie ma wartość 10 bilionów dolarów Zimbabwe a w posmoleńskiej Polsce całkiem przyzwoite wynagrodzenia uczonych smoleńskich.
Nasz kolega bloger KaNo, który po wyrzuceniu go z pracy za psucie renomy amerykańskiemu uniwersytetowi został bardzo ważnym funkcjonariuszem nauki smoleńskiej zaplanował z równie, a może nawet bardziej uczonymi smoleńskimi uczonymi symulację, w wyniku której od uczonych z UKSW dowiedzieliśmy się, że drzwi znaleziono wbite na metr w głąb ziemi musiały mieć prędkość pionową 125m/s w momencie stykania się z ziemią.
Politykom PO podobno zaparło dech w piersiach natomiast o wiele bardziej życiowe nasze koleżanki blogerki pisowskie wyciągnęy z tego praktyczne wnioski.
I tak koleżanki Puternicka, Eska i Ufka każdą kromkę chleba na wielkanocny stół ukroiły przymocowując do noża ściśle wyliczoną ilość trotylu i wybuchały go. Obecnie koleżanka Ufka gromadzi zapasy trotylu, który będzie przytwierdzała do szpadla w czasie majowego kopania ogródka pod pomidory.
Tytułem oczywiście oddję honor a nawet trzy honory:
- zamachowej blogerce Esce i wszystkim bywalczyniom salek katechetycznych i klubów GaPola, w których uczeni smoleńscy trafiają z wiedzą smoleńską pod strzechy,
- zwycięzcy spod Brukseli,
- bratu ofiary "wybuchu przeprowadzonego w specjalny sposób".
Komentarze