Okazało się, że wycieczka posłów PO do MON była przemyślana. Po wycieczce powiedzieli:
- przewodnicy:
-- Kownacki: "Przygotowaliśmy kilka tysięcy stron, a posłowie nie byli zainteresowani całością dokumentacji"
-- Dworczyk: "Chodzi o dokumentacje techniczną zamkniętej części przetargu w trakcie której wyłoniono śmigłowce caracal."
- wycieczkowicz Kierwiński: "Dostęp do dokumentacji przetargowej w sprawie caracali mieli Wacław Berczyński (przez osiem miesięcy), Kazimierz Nowaczyk i Barłomiej Misiewicz. I to bez certyfikatów bezpieczeństwa."
Berczyński, Nowaczyk, Misiewicz i Kownacki pracowali z Macierewiczem w ZP. Kownacki reprezentował MON w negocjacjach offsetowych prowadzonych po wyłonieniu zwycięzcy przetargu i zakończonych, jak wiadomo, fiaskiem. Morawiecki twierdzi wprawdzie , że z powodu niewystarczającego offsetu, ale znane są dużo wcześniejsze negatywne wypowiedzi Macierewicza na temat Caracali.
Przyjmijmy prawdopodobny scenariusz, że negocjacje offsetowe prowadzone były tak, aby przetarg uwalić do czego też doszło. Śmigłowce wcześniej czy później muszą być kupione, czyli musi być rozpisany nowy przetarg. W TEJ SYTUACJI DOKUMENTY, KTÓRE PRZEZ OSIEM MIESIĘCY SPOCZYWAŁY W BIURKU BERCZYŃSKIEGO, KTÓRE ON I NOWACZYK MOGLI BEŻ ŻADNEJ KONTROLI KOPIOWAĆ CHOĆBY SWOIMI SMARTFONAMI I PRZEWOZIĆ PRZEZ GRANICĘ WCALE NIE SĄ JUŻ ARCHIWALNE. TE DOKUMENTY TO RECEPTA JAK WYGRAĆ NOWY PRZETARG I TA RECEPTA ZNALAZŁA SIĘ W RĘKACH OSÓB NIEPOSIADAJĄCYCH CERTYFIKATU BEZPIECZEŃSTWA, ZA TO POSIADAJĄCYCH PODWÓJNE OBYWATELSTWO I STAŁE MIEJSCE ZAMIESZKANIA POZA GRANICAMI POLSKI.
Nie zawartość dokumentacji a to, co z nią się miesiącami działo, jest ważne a tłumaczenie wiceministrów obrony jest naiwne. Na wycieczkę udali się profesjonaliści a MON wystawił amatorów. To nie może dziwić, skoro Berczyński i Nowaczyk to też amatorzy. Bez wskazówek z zewnątrz nie potrafiliby znajdującej się w ich rękach dokumentacji przeczytać. Berczyński nie potrafi zrozumieć tytułu rozdziału w przepisach FAA, arytmetykę zna tylko w zakresie potrzebnym do śledzenia stanu swojego konta bankowego, a jak znam życie, Nowaczyk rozsyłał poszczególne fragmenty dokumentacji do zaopiniowania blogerom.
Ale w pisowskim MON nic nie może mieć spójnego obrazu - tragicznego bądź komicznego - Berczyński uzyskał certyfikat bezpieczeństwa tuż przed tym jak po szczerym wyznaniu, że "wykończył Caracale" dał z Polski dyla - choć mogłoby być śmieszniej - mógł dostać po tym, jak w Warszawie popisywał listy będąc już poza Polską.
Komentarze