"Trzeba iść tym tropem i starać się zweryfikować wiarygodność politycznej przeszłości Frasyniuka i jemu podobnych „opozycjonistów” PRL." napisał jeden z bardziej znanych działaczy pierwszej "S".
Kiedy jedna z blogerek napisała o Andrzeju R. sympatyczną notkę, przez PW podziękowałem jej za to, bo z Andrzejem R. spędziłem jakiś czas w jednym miejscu.
W połowie lat 80'tych Andrzeja R. spotkałem przypadkowo w autobusie. My coś tam usiłowaliśmy dłubać, ludzie angażowali się na miarę swoich predyspozycji i sytuacji. Andrzej R. powiedział, że wyjeżdża i zrobiło mi się tylko smutno, ponieważ uważałem, że każdy ma przede wszystkim swoją rodzinę i nikt nie ma prawa oceniać jego decyzji. Ale Andrzej R. był tak ciężko wystraszony, jakby nawet przez kasownik go podsłuchiwano i filmowano, podczas gdy my potrafiliśmy żyć w jakiś sposób jednak normalnie więc może dobrze, że wyjechał, bo to był obraz bardzo smutny.
Andrzeja R. nikt nie musiał podsłuchiwać ani nakłaniać do współpracy, bo jego żona i jego ojciec byli współpracownikami SB.
Są sytuacje, kiedy milczenie jest jedynym wyjściem i szkoda, że osoba, o której chciałoby się dobrze pamiętać, wybiera wyjście dokładnie przeciwne.
263
BLOG
Komentarze