"Marczak (rzecznik warszawskiej policji) podał, że w obchodach miesięcznicy katastrofy smoleńskiej wzięło udział ok. 2 tys. osób a w kontrmanifestacjach - ok. 2,5 tys. osób. W działaniach związanych z przygotowaniem zabezpieczenia brało udział 2,3 tys. policjantów."
Tak wyglądał Plac Zamkowy i Krakowskie Przedmieście na minuty przed przejściem Kaczyńskiego.
W prawym górnym rogu betonowego korytarza znany z zupełnie innych czasów "aktyw robotniczy".
Na udział w takim spektaklu mógł się zgodzić człowiek porażony strachem, człowiek, którego jedynym marzeniem życia było, aby poczuć się silnym mężczyzną.
Ale strach Kaczyńskiego nie opuści, ponieważ u źródeł tych comiesięcznych spektakli leży już tylko największe kłamstwo PiS.
O żałobie przestaliśmy słyszeć już dawno temu. Przesłanie Lecha Kaczyńskiego stało się dla PiS wstydliwe niemal od wygranych wyborów.Kaczyńskiemu pozostało dochodzenie do prawdy. Nie ma praktycznej możliwości, aby Kaczyński nie znał wyników sekcji pary prezydenckiej i pewnie innych też - wie, że był to wypadek komunikacyjny. Pewnie wiedział od dawna ale zamachowa narracja przynosiła korzyści polityczne. Teraz został z częścią elektoratu, która w zamach nadal wierzy.Został też z Sakiewiczem i Macierewiczem, którym po zdobyciu władzy dziękował - to były jedyne dwa nazwiska, które padły z jego ust w szóstą rocznicę katastrofy - o nieżyjącym bracie było tylko w kontekście pomników. A Sakiewicz narrację wybuchową dalej radośnie rozwija.Z tą częścią swojego elektoratu będzie się musiał kiedyś rozliczyć.Pewnie został też z treścią ostatniej rozmowy z bratem, ale z tym to już nie musi rozliczać się na ziemskim padole.
Przed postronnym obserwatorem nie da się ukryć, że w PiS wszystko jest podporządkowane zadowoleniu prezesa.
"Jeden z najlepszych ministrów" - Błaszczak zrealizował prezesowi jego marzenie bycia silnym.
Kilka dni wcześniej Morawiecki opowiedział prezesowi, że udaremnił wyciek z Polski takich kwot, iż starczyłyby na 5000+. Skoro starczyłyby, to co stoi na przeszkodzie aby, skoro wycieki zostały zatkane, przynajmniej 4000+ albo 2000+ na każde dziecko wprowadzić?
A tymczasem będzie podwyżka akcyzy na paliwa a nawet jak jej nie będzie to oznacza, że z budżetem rewelacyjnie jest tyko w przemówieniach a w liczbach tak sobie.
W PZU po przejęciu PEKAO chyba też nie jest za dobrze z przepływami pieniężnymi, bo rozłożenie składki na raty jest obłożone zupełnie kosmicznymi procentami.