Biorąc po uwagę logikę wydarzeń jest to fakt niemal nieunikniony a jedyne pytanie to, kiedy nastąpi.
Po pierwsze może nastąpić po utracie władzy przez PiS. Wtedy byłoby zupełnie zrozumiałe, bo już kilka razy złamał konstytucję.
Po drugie i wiele ciekawsze - może nastąpić wcześniej - gdy prezydent trwale zacznie przeszkadzać Kaczyńskiemu, który nie już nie raz zachowywał się jak osoba niezrównoważona a w pamiętną sejmową noc bardziej. Kaczyńskiemu nie wystarczy reforma sądów - sądy są tylko krokiem ku uchwaleniu poselskiego projektu prawa powszechnego ciążenia a tylko zmiana tego prawa usatysfakcjonuje zamachowo zorientowaną część jego elektoratu. Bez zmiany tego prawa nie można ani rozwijać narracji zamachu w wersji hard - podłożonych różnego rodzaju bomb ani w wersji soft - złego przygotowania lotu, bo w rękach Sasina spoczywało bardzo dużo przygotowywań, w rękach prezydenckiego pupila kreowanego przez Macierewicza na bohatera narodowego - Błasika leżało co najmniej przerwanie próby lądowania, w rękach samego prezydenta wskazanie, na które z lotnisk zapasowych odejść, zaś w głowie Kaczyńskiego muszą się kołatać ostatnie słowa wypowiedziane do brata.
Komentarze